Latest Entries »

Pewien pan w USA zakupił iPada w Wall-Marcie (największa sieć tego typu na świecie, do PL jeszcze nie doszła). Okazało się, że dostał nie tyle podróbkę, co pustą obudowę. Prawdopodobnie koś kupił ipada i zwrócił po jakimś czasie atrapę. Inną opcją jest podmiana ipada przez pracownika sklepu.

Poszkodowany nabył kolejny tablet w oficjalnym sklepie Pana Jobsa. Wall-Mart został pozwany. Ciekawe jak potoczą się losy procesu. Ja obstawiam ugodę u kupę kasy dla poszkodowanego 🙂

Każdy użytkownik androida ma jeden poważny problem – brak miejsca na aplikacje. Ile twój smartfon ma wbudowanej pamięci? 80? 100? 300mb? To i tak za mało. Szlag trafia człowieka kiedy ma 32GB pamięci i tylko 0.2GB na aplikacje. Na szczęście jest na to rada. Uzytkownicy androida 2.2 mogą spokojnie przenosić aplikacje na SD za pomocą app2sd z marketu. Androidowi 2.1 trzeba niestety poświęcić 15 minut.

Autor nie ponosi odpowiedzialności za stosowanie się do poradnika. Wszystko robisz na własną odpowiedzialność.

Długo szukałem w necie kompleksowej instrukcji „jak to się robi”. Żeby oszczędzić innym czasu i męki napisałem poniższy tutorial.

Czego będziemy potrzebować?

Mamy wszystko? „no to go!”

Przed przystąpieniem do przeróbki należy załadować baterie telefonu.

1. Robimy backup zawartości SD [nie powinno nic się stać z danymi, ale lepiej się zabezpieczyć]

2. Uruchamiamy Mini Tool Partition Wizard

3. Dzielimy partycje na karcie SD na EXT2 i FAT32 [prawy klawisz na partycji MOVE/RESIZE, suwakiem zmniejszamy wielkość partycji do 1500mb] Zwykle robi się to w stosunku 1/4. Mając 2GB SD tworzymy 1 partycję 500mb zaznaczając opcję EXT2, reszta czyli 1500mb ustawiamy FAT32. Aplikacje będą instalowane na mniejszej partycji EXT2.

3. Po kolei ustawiamy typ partycji jako primary [prawy klawisz -> Modify -> set as primary]. Klikamy APPLY w lewym górnym rogu i czekamy aż partycjonowanie dobiegnie końca.

4. Karta jest gotowa. Wszystko ma wyglądać tak jak na screenie.

5. Wkładamy kartę do telefonu. Teraz musimy telefon „zrootować„. Co to znaczy? Chcemy dostać pełen dostęp do systemu android, opartego na linuxie, stąd nazwa „rootowanie”.

UWAGA! rootowanie telefonu może powodować utratę gwarancji! Teoretycznie może też uszkodzić system, co uniemożliwi korzystanie z telefonu.

Praktycznie nie spotkałem się z przypadkiem zniszczenia systemu. Co do utraty gwarancji, przed ewentualnym oddaniem do serwisu, wystarczy wcisnąć w programie Un-root po czym odinstalować z4root

Instalujemy z4Root. Można to zrobić za pomocą ASTRO manager, Norton Utilities, APKinstaller, itd.

Uruchamiamy program Z4root. Wciskamy przycisk permROOT. Nie widać na screenie, mój tel jest już zrootowany. Nie wyciągać baterii, nie wyłączać telefonu podczas rootowania!

  • Funkcja permROOT współpracuje z tymi modelami telefonu:
  • Samsung Galaxy S (All variants)
    Backflip
    Sony X10
    Xperia Mini
    Droid 2
    Galaxy Tab
    Galaxy I5700
    Galaxy 3 I5800
    Droid X
    Samsung Acclaim
    Cricket Huawei Ascend
    Motorola Cliq
    Huawei 8120
    Hero
    G1
    Optimus T
    Droid 1
    Garmin Asus A50
    Motorola Defy
    LG Ally
    Motorola Flipside
    Motorola Milestone 2
    Dell streak
    X10 Mini Pro
    Smartq v7 android 2.1
    LG GT540

NIE DZIAŁA Z:

Desire (requires nand unlock)
Desire HD (requires nand unlock)
Magic (unknown)
Evo (requires nand unlock)
G2 (requires nand unlock)
Archos 70 (unknown)
myTouch 3G (unknown)
Wildfire
Droid Incredible

6. Po udanej operacji rootowania instalujemy link2sd. Pojawi się lista aplikacji, które będziemy mogli przenieść na kartę SD. Wybieramy po kolei aplikacje które chcemy przenieść na SD, w każdej wciskamy Create Link. Po chwili aplikacja zostanie przeniesiona, wyświetli się komunikat o konieczności restartu telefonu.

To wszystko. Już możesz nie ograniczać się w markecie i zapchać swojego smartfona tonami bezużytecznych aplikacji! Enjoy! 🙂

FAQ:

  • Q: Zrobiłem wszystko jak trzeba, ale link2sd nie reaguje na CREATE LINK.
  • A: Należy uruchomić ponownie z4root i zrerootować system.
  • Q: Po przeniesieniu appsa na SD aplikacja nie działa, w ogóle nie ma jej w menu
  • A: To normalne, trzeba zrestartować telefon
  • Q: Czy muszę restartować telefon po przeniesieniu każdej aplikacji?
  • A: Nie, najlepiej przenieść na raz kilkanaście/kilkadziesiąt aplikacji i finałowo raz zrestartować telefon
  • Q: Czy mogę przenosić aplikacje systemowe?
  • A: Nie
  • Q: Czy mogę przenosić widgety?
  • A: Zdecydowanie NIE! Po wyjęciu karty widgety przestałyby działać, system wieszałby się do póki nie zostałaby przywrócona karta z aplikacjami
  • Q: Czy mogę wymieniać kartę SD?
  • A: Tak, ale aplikacje przeniesione na wcześniejsze SD nie będą działać.

AUTOR NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA EWENTUALNE SZKODY WYRZĄDZONE STOSOWANIEM SIĘ DO PORADNIKA. WSZYSTKO ROBISZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

Fake-Call Me! Prosta, szybka i jakże przydatna aplikacja na Androida.

Na pewno setki razy miałeś rozmowę z rozgadanym typem, który nie mógł skończyć swojego wywodu. Jest sposób na upierdliwych typów. Fake-Call Me zadzwoni do ciebie kiedy będziesz chciał. Prosty interfejs. Wpisujesz kto ma zadzwonić (dowolnie, może być Tusk, Mubarack czy babcia), z jakiego numeru i za jaki czas.

Setki razy podczas rozmowy z gadatliwymi mendami oczekiwałem na jakikolwiek telefon, żebym mógł tylko powiedzieć: „sorry, muszę spadać, laska dzwoni”. Najlepiej ustawić go na 5 minut. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby delikwent załapał trick.

dostępny za free w Android Market. za 0.99$ wersja FULL z opcja np. dodania foty osoby dzwoniącej. Dla mnie bezużyteczne

Skanuj Kod: 


Alkomat w smartfonie? No… powiedzmy. Źle nie jest.

Standardowa sytuacja: wieczór, wpada kumpel z trzema browcami w tym jedno super mocne. Wiadomo, za kółko zaraz po spożyciu nie wsiadasz, ale następnego dnia musisz jechać na uczelnie, do pracy, czy odwiedzić inne równie bezsensowne miejsce. Rano czujesz się wypoczęty, przecież to tylko trzy piwa, ale… Niekoniecznie możesz prowadzić. Wystarczy 0.3 promila, lekka stłuczka na skrzyżowaniu (w porannnym szczycie zdarza się nierzadko), przyjeżdża policja, alkomat i klops! Jazda pod wpływem.

 

Z Alcometrem możesz zaplanować swój wieczór. Aplikacja jest prosta jak budowa cepa. Wpisujesz swoją płeć, wagę (na tej podstawie obliczane jest spalanie %). Wpisujesz liczbę drinków którą zamierzasz wypić danego wieczoru. Następnie określasz co pijesz wino, piwo, whisky, wódkę, koniak, itd. Do każdego trunku dobierasz jego moc. Np. piwo jest 4%, 5%, 7%, 9%. Analogicznie z winem i resztą trunków. Program wskaże ci o której godzinie będziesz trzeźwy, tj. stężenie alkoholu we krwi nie przekroczy o.2 promila.

 

Narzędzie jest proste w obsłudze, szybkie i przydatne. Precyzja pomiaru z pewnością zostawia wiele do życzenia. Nie uwzględnia przecież wcześniejszych posiłków, tempa spożywania trunków procentowych, itd. Jednak wiesz, że po wypiciu między do godziny 1 w nocy 4 piw na pewno nie możesz wskoczyć do auta o 7 rano i na pewno ędziesz trzeźwy o 15.

Aplikacja dostępna za darmo w Android Market, lub zeskanuj kod:

 

 

 

Cały czas czułem się młodo, dopóki nie uświadomiłem sobie, jak długo interesuje się elektroniczną rozrywką. Dopiero kilka tygodni temu, uprzytomniło mi się, że spory odsetek społeczności internetowej nie zaczynał od Atari, C64, Amigi czy w Pegasusa, ale od razu od zaawansowanego PSXa.

Pierwszy komputer z jakim miałem styczność to, a jakże Atari! Umysł ludzki nie zapamiętuje podobno zdarzeń sprzed czwartego roku życia. Albo jestem wyjątkiem, albo obcowanie z wyrafinowanym sprzętem rodem z Ameryki było dla mnie takim przeżyciem, że dokładnie pamiętam ten wytwór techniki. Z mojego wczesnego dzieciństwa przypominam sobie tylko teleranek, Pana Tik Taka, zabawę samochodzikami i Atari.

Kuzyn nabył sprzęt w Peweksie i od razu zyskał szacunek dzieciarni z całej ulicy. Do jego domu schodziło się kilka do kilkunastu osób. Mieli wtedy po 12-15 lat,  z mojej perspektywy byli w wieku moich rodziców. Na szczęście jako rodzinie przypadło mi zaszczytne miejsce na krześle zaraz obok dzieciaków aktualnie przeżywających katharsis przy 8 bitowym cudzie techniki. Dużo z tego nie rozumiałem, ale Atari kojarzyło mi się ze szczytem ludzkich możliwości, wyrafinowaniem, elegancją i pozostawało nieosiągalnym celem.  Czarno-zielony, 14 calowy monitor wydawał mi się nowocześniejszy od 29 calowego telewizora Panasonica na którym obok leciała Dynastia.

  • GATO. Wtedy grafika i realizm był po prostu z kosmosu 🙂 Nawet kiedy bawiłem się już NESem/Pegasusem symulatory z Atari wydawały mi się dużo lepsze.

Kiedy trochę podrosłem i zacząłem sam zmieniać kanały w TV, tata wybaczył mi zniszczenie jego wystanej w dwu dniowej kolejce wielce zaawansowanej technicznie wieży stereo (przez babcię zwaną „stereecho”) UNITRY, dokładnie nie wiem w jaki sposób, ale wybłagałem konsole!  To dopiero hit! I to nie byle jaką! Jak praktycznie każdy na Podkarpaciu czy w Małopolsce miałem rodzinę w USA. Pamiętam jak dziś, kiedy mój rodziciel wracał do PL, od momentu kiedy pojawił się na lotnisku nie myślałem o niczym innym. Nintendo, Nintendo, Nintendo… Tego nie da się zapomnieć!

Szkoda, że nikt nie nagrywał mojego „unboxingu”, istnieje duże prawdopodobieństwo, że byłby to hit na youtube. Drżącymi rękoma, z wypiekami na twarzy wyciągałem z pudła sprzęt. Cięzka jednostka centralna, dwa mocne pady, kabel A/V gruby jak cholera, do tego niebieski (w PL wtedy panowała szarzyzna), ogromny zasilacz. Wszędzie napisy Made In Japan, zapach nowego plastiku wydobywał się z tekturowego pudła (nawet dziś otwierając pudełko z nowym smartfonem muszę się kilka razy „sztachnąć” zapachem nowości), do tego masa, masa gier w oryginalnych pudełkach!

To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Serio. Wszystkie dzieciaki dookoła miały nędzne Pegasusy, a ja Nintendo z masą oryginalnych, nowy gier!

Ups! Czar prysł po podłączeniu japońskiego cuda do TV. Z kilku powodów. Po pierwsze zauważyłem, że NES nie bardzo różni się od Pegasusa pod względem grafiki. Screeny na pudełkach gier były ładniejsze niż obraz wyświetlany na TV.

Dlaczego tak późno zauważyłem, że NES i Pegasus to to samo? Wtedy nie było Internetu, nie mogłem wejść na forum i poczytać. Nie było szans sprawdzenia opinii na cokupic.pl. Jedynym źródłem informacji o technice elektronicznej był trzepak pod blokiem, starsi koledzy z commodore i atari oraz nieśmiertelna legenda sprzętu przywożonego zza wielkiej wody. Nawet nikomu do głowy nie przyszło, że droga zabawka z USA może NIE bić na głowę dość taniej zabawki z polskiego targu.

Ale nic to, na pewno na NES są lepsze gry! I po angielsku a nie japońsku, zawsze ktoś pomoże przetłumaczyć. Przecież roi się od Atarowców dookoła! I co? W domu dramat, chodzi tylko jedna cholerna gra. Zasrany wrestling dołączony do konsoli. Dokładnie TECMO World Wrestling.

Chcąc nie chcąc stałem się fanem wrestlingu! Nawet pożyczyłem kilka filmów tematycznych z wypożyczalni VHS. Dlaczego reszta gier nie działała? Konsola była PAL, tak samo jak TECMO World Wrestling. Reszta gier była w formacie NTSC. Więc musiałem się pożegnać Dracullą, jakimś karate, Mario i kilkunastoma innymi tytułami. Wiecie jaki to szok dla gówniarza, który czekał pół roku na zabawkę która finałowo odmawia współpracy?

Teraz każdy matołek przerobi NESa na multiregion, ale wtedy tęgie głowy w sklepach informatycznych za grubą kasę próbowały zmienić region w moim Nintendo, nie udało się.

Lata 90-te miały to do siebie, że mało jaka firma miała w Polsce oficjalną dystrybucję. Pojęcie praw autorskich było respektowane, ale nie w dziedzinie elektroniki, toteż ciężko było znaleźć kogoś, kto mógłby sprzedać oryginalne cartridge do NES. Cudem, w jakimś Bajtku znaleźliśmy numer do dystrybutora! W Warszawie, ale pal licho, można pojechać raz i wziąć większą ilość gier! Dzwonimy i co? Kolejny dramat, gry są, ale tylko kilka, głównie Mario, Duck Hunt i Duck Tales, do tego zaporowa cena dwa miliony złotych. Tak to było jeszcze przed denominacją. Ówczesne dwie bańki „na nasze” to 200zł. Tyle, że wtedy za 200zł można było naprawdę dużo, więc faktyczna siła nabywcza aktualnych pieniędzy to około 400-500zł za grę. Koniec, z NESa nic nie będzie.

NES poszedł do komisu. Jakiś nieszczęśliwiec kupił go za 500zł [pięć milionów] z jedną grą. Ja popędziłem do najlepszego sklepu z komputerami i kupiłem prawdziwego, oryginalnego (hehe), pegasusa! W końcu pod strzechą zawitał Pegasus IQ-502 za milion pięćset i jeden cartridge (zawsze wkurzało mnie, kiedy ówcześni lamerzy mówili kasetkę) z ośmioma grami za sześćset pięćdziesiąt tysięcy złotych.

  • iq-502

  • Pudełko jak widać bardzo twórcze. „Lekkie” wzornictwo z oryginalnego NESa.

A tu prawdziwa polska reklama Pegasusa. Zdjęcie już nie „sfotoszopowane” jak wyżej, ale mocno inspirowane oryginałem:

Koniec części pierwszej.